Jak to w tych realiach często bywa, cała powierzchnia jest
skażona i to w śmiertelny dla wszelkiego życia
sposób przez opary gazu. Przetrwała tylko część ludzkości, która
znajduje się w kopułach, które nie dość że są głęboko pod ziemią to jeszcze
ochrania je powłoka chroniąca przed niebezpieczeństwem. Problem pojawia się
wtedy, gdy zagrożenie nie zanika, zapasy żywności i nie tylko zostały zgromadzone
i zaprojektowane na rok, a ludzie tkwią tam już przez trzy lata. Akcja
rozpoczyna się w momencie zebrania najwyższych przedstawicieli partii, którzy
mają zaradzić tym problemom. Można powiedzieć że tam się też kończy bo cała
fabuła zamyka się w pomieszczeniu obrad, które nie należy do bardzo pojemnych.
Bohaterowie to członkowie zgromadzenia pełniące rozmaite w
niej funkcję. Poczynając od Sekretarza, kończąc na Mierniczym dbającym o
wytrzymałość kopuły. Autor cały dramat( w sensie też dosłownym bo książka
wybitnie się nadaje do przeniesienia na deski teatru co zresztą Pan Paweł
zrobił) zawarł w dialogach a także czynach owych ludzi. Każdy z nich ma swoje
własne cele, także chce coś osiągnąć w czasach kryzysowych, jakoś wykorzystać
ten moment krytyczny dla przetrwania gatunku. Nie powiem żeby to była plejada
wybitnych osobistości, ale też nie można zarzucić takiej do bólu sztampy.
Potrafią oni zaskoczyć choć właśnie wspomniany człowiek od pomiarów odstaje od
reszty i jakoś nie potrafi „skraść sceny” pozostałym.
Pomysł na fabułę sprawdza się w zupełności, i pozwala
śledzić zachowania ludzkie w momencie właściwie gwarantowanej apokalipsy. Jest
to rzeczywiście cała plejada reakcji i to one najbardziej wciągają w tej pozycji.
Ciężko w tej sytuacji też komuś wyraźnie kibicować, bo nikt tutaj od początku
wydaje się nie mieć szans na zdecydowane zwycięstwo. Nawet Strażnik mający pod
sobą wojsko i broń nie wydaje się mieć mocnej przewagi, choć oczywiście nie
waha się sięgnąć w razie potrzeby po swoje atuty.
Świat przedstawiony zamyka się w tym jednym pomieszczeniu w
znacznej mierze. Nie poznajemy powierzchni w żadnym stopniu. Znamy ją tylko z
pojedynczych, zdawkowych opowieści. Poza obradami mamy tylko zerknięcia w inne
pomieszczenia, ale właściwie nie mają one żadnego znaczenia. Lokacja nie gra tu żadnej roli i nawet nie próbuje skupiać na sobie uwagi. Zresztą
jedyny opis jaki jest, a przynajmniej który zapamiętałem znajduje się na samym
początku książki i potem już nie ma na nie miejsca.
Teraz przyszła kolej na styl i tutaj nie jest tak do końca
różowo. Powieść jest napisana raczej prostym językiem i pisarz stara się
odróżnić bohaterów też w sposobie ich mówienia, w sensie wypowiadanych słów i
ta sztuka się w wielu przypadkach udaje(choć nie wszystkich). Poważnym za to
mankamentem są powtórzenia, których jest tu od groma. Niekiedy jest to
zrozumiałe u postaci Sekretarza, który
lubi podkreślać pewne rzeczy, czy też u
Rachmistrza z racji tego że jest nerwowy. Często jednak mam wrażenie, że autor je
stosuje w kompletnie dziwnych, i dla mnie kompletnie niezrozumiałych
momentach, co niebywale zaczęło w którymś momencie irytować i odbierać
częściowo przyjemność z książki. Zacząłem się zastanawiać, po co to
zdanie w tym momencie padło drugi raz, skoro nie ma jakiejś wyraźnej logicznej
podstawy ku temu. I dlaczego akurat te, a nie właściwy wniosek przykładowo.
Chętnie bym się dowiedział "u źródła" czy to jego świadomy zabieg w kilku
przypadkach. Czy też jest to wina składu, tudzież korekty. Mam nadzieję ze będę
miał ku temu okazję.
Pora na podsumowanie. Ogólnie polecam książkę Pana Pawła
gdyż jest to wciągające studium psychologii człowieka w obliczu śmierci. Nie
jest to portret szczególnie ubarwiony, złagodzony. Raczej pewna autorska wizja,
bez pokolorowania tego dla najmłodszych. Rzeczą którą jeszcze bym wytknął
autorowi jest fakt że brakuje mi tu szerszego nakreślenia mimo wszystko świata,
i jego historii. Przydałoby się kilka dodatkowych stron jak do tego wszystkiego
doszło bo ze strzępów nie da się tego wszystkiego złożyć w sensowną całość. Rozumiem,
że książka skupia się na czymś zupełnie innym, ale geneza i dodatkowa sceneria
mogłaby to wszystko dodatkowo ubarwić. Ponadto zabrakło zupełnie miejsca
dla postaci pobocznych, które w ogóle nie mają się szans przebić do naszej
pamięci, przyćmione przez protagonistów. A szkoda bo przydałby się ktoś z
zewnątrz, mający jakiś wpływ na to wszystko. Z pozytywnych rzeczy z kolei mogę
powiedzieć że jest kilka naprawdę dobrych momentów. Zwłaszcza kwestia pewnego
mitycznego rozwiązania jest bardzo ciekawie rozwiązana oraz jedna ze scen z
Rachmistrzem doprowadziła mnie do naprawdę szczerego śmiechu. A i oczywiście
zakończenie jest niezwykle nowatorsko potraktowane, ale to już musicie odkryć
sami.
Pozycja na pewno zasługuje na te dwie godzinki,
albo nawet mniej które potrzeba na jej przeczytanie w całości. Jest w stanie
wam praktycznie zagwarantować rozrywkę na solidnym poziomie. Może to nie jest
literatura specjalnie wybitna, ale tez unikniecie odrzucenia książki na półkę z
powodu rozczarowania treścią, czy formą. A jeśli tematyka wam się rzeczywiście
spodoba, to na pewno po skończeniu zostanie wam też kilka kwestii do rozważań w głowie.