poniedziałek, 23 maja 2016

Co jest pod Kopułą ?

Dziś odetchniemy od Pana na Tronie. Niech on też sobie odsapnie. Zmienimy zupełnie klimat na post apokaliptyczną wersję rzeczywistości. W trakcie jak czytam siódmy tom od króla, to łyknąłem podczas mej niedawnej podróży mini – powieść młodego, początkującego ale mającego już na swym koncie skromny dorobek autora Pawła Jakubowskiego „Kopuła”.

Jak to w tych realiach często bywa, cała powierzchnia jest skażona i to w śmiertelny dla wszelkiego życia  sposób przez opary gazu. Przetrwała tylko część ludzkości, która znajduje się w kopułach, które nie dość że są głęboko pod ziemią to jeszcze ochrania je powłoka chroniąca przed niebezpieczeństwem. Problem pojawia się wtedy, gdy zagrożenie nie zanika, zapasy żywności i nie tylko zostały zgromadzone i zaprojektowane na rok, a ludzie tkwią tam już przez trzy lata. Akcja rozpoczyna się w momencie zebrania najwyższych przedstawicieli partii, którzy mają zaradzić tym problemom. Można powiedzieć że tam się też kończy bo cała fabuła zamyka się w pomieszczeniu obrad, które nie należy do bardzo pojemnych.

Bohaterowie to członkowie zgromadzenia pełniące rozmaite w niej funkcję. Poczynając od Sekretarza, kończąc na Mierniczym dbającym o wytrzymałość kopuły. Autor cały dramat( w sensie też dosłownym bo książka wybitnie się nadaje do przeniesienia na deski teatru co zresztą Pan Paweł zrobił) zawarł w dialogach a także czynach owych ludzi. Każdy z nich ma swoje własne cele, także chce coś osiągnąć w czasach kryzysowych, jakoś wykorzystać ten moment krytyczny dla przetrwania gatunku. Nie powiem żeby to była plejada wybitnych osobistości, ale też nie można zarzucić takiej do bólu sztampy. Potrafią oni zaskoczyć choć właśnie wspomniany człowiek od pomiarów odstaje od reszty i jakoś nie potrafi „skraść sceny” pozostałym. 

Pomysł na fabułę sprawdza się w zupełności, i pozwala śledzić zachowania ludzkie w momencie właściwie gwarantowanej apokalipsy. Jest to rzeczywiście cała plejada reakcji i to one najbardziej wciągają w tej pozycji. Ciężko w tej sytuacji też komuś wyraźnie kibicować, bo nikt tutaj od początku wydaje się nie mieć szans na zdecydowane zwycięstwo. Nawet Strażnik mający pod sobą wojsko i broń nie wydaje się mieć mocnej przewagi, choć oczywiście nie waha się sięgnąć w razie potrzeby po swoje atuty.

Świat przedstawiony zamyka się w tym jednym pomieszczeniu w znacznej mierze. Nie poznajemy powierzchni w żadnym stopniu. Znamy ją tylko z pojedynczych, zdawkowych opowieści. Poza obradami mamy tylko zerknięcia w inne pomieszczenia, ale właściwie nie mają one żadnego znaczenia. Lokacja nie gra tu żadnej roli i nawet nie próbuje skupiać na sobie uwagi. Zresztą jedyny opis jaki jest, a przynajmniej który zapamiętałem znajduje się na samym początku książki i potem już nie ma na nie miejsca.

Teraz przyszła kolej na styl i tutaj nie jest tak do końca różowo. Powieść jest napisana raczej prostym językiem i pisarz stara się odróżnić bohaterów też w sposobie ich mówienia, w sensie wypowiadanych słów i ta sztuka się w wielu przypadkach udaje(choć nie wszystkich). Poważnym za to mankamentem są powtórzenia, których jest tu od groma.  Niekiedy jest to zrozumiałe  u postaci Sekretarza, który lubi podkreślać pewne rzeczy,  czy też u Rachmistrza z racji tego że jest nerwowy.  Często jednak mam wrażenie, że autor je stosuje w kompletnie dziwnych, i dla mnie kompletnie niezrozumiałych momentach, co niebywale zaczęło w którymś momencie irytować i odbierać częściowo przyjemność z książki. Zacząłem się zastanawiać, po co to zdanie w tym momencie padło drugi raz, skoro nie ma jakiejś wyraźnej logicznej podstawy ku temu. I dlaczego akurat te, a nie właściwy wniosek przykładowo. Chętnie bym się dowiedział "u źródła" czy to jego świadomy zabieg w kilku przypadkach. Czy też jest to wina składu, tudzież korekty. Mam nadzieję ze będę miał ku temu okazję.

Pora na podsumowanie. Ogólnie polecam książkę Pana Pawła gdyż jest to wciągające studium psychologii człowieka w obliczu śmierci. Nie jest to portret szczególnie ubarwiony, złagodzony. Raczej pewna autorska wizja, bez pokolorowania tego dla najmłodszych. Rzeczą którą jeszcze bym wytknął autorowi jest fakt że brakuje mi tu szerszego nakreślenia mimo wszystko świata, i jego historii. Przydałoby się kilka dodatkowych stron jak do tego wszystkiego doszło bo ze strzępów nie da się tego wszystkiego złożyć w sensowną całość. Rozumiem, że książka skupia się na czymś zupełnie innym, ale geneza i dodatkowa sceneria mogłaby to wszystko dodatkowo ubarwić. Ponadto zabrakło zupełnie miejsca dla postaci pobocznych, które w ogóle nie mają się szans przebić do naszej pamięci, przyćmione przez protagonistów. A szkoda bo przydałby się ktoś z zewnątrz, mający jakiś wpływ na to wszystko. Z pozytywnych rzeczy z kolei mogę powiedzieć że jest kilka naprawdę dobrych momentów. Zwłaszcza kwestia pewnego mitycznego rozwiązania jest bardzo ciekawie rozwiązana oraz jedna ze scen z Rachmistrzem doprowadziła mnie do naprawdę szczerego śmiechu. A i oczywiście zakończenie jest niezwykle nowatorsko potraktowane, ale to już musicie odkryć sami.

Pozycja na pewno zasługuje na te dwie godzinki, albo nawet mniej które potrzeba na jej przeczytanie w całości. Jest w stanie wam praktycznie zagwarantować rozrywkę na solidnym poziomie. Może to nie jest literatura specjalnie wybitna, ale tez unikniecie odrzucenia książki na półkę z powodu rozczarowania treścią, czy formą. A jeśli tematyka wam się rzeczywiście spodoba, to na pewno po skończeniu zostanie wam  też kilka kwestii do rozważań w głowie.