środa, 20 lipca 2016

Titan jednak żyje ? Owszem i wygląda na to że nie przejdzie bez echa w świecie gier.

Tytan jednak się pojawił na rynku po wielu latach zapowiedzi, ale pod zmienioną nazwą – Overwatch. Z oryginalnego zamysłu ostały się zarysy fabuły, dynamika rozgrywki oraz część stylu graficznego. I trzeba przyznać, jest to niezwykle udany renesans tytułu. Wyszła z całości jedna z najważniejszych premier tego roku, która już na starcie podbiła świat sprzedając się w 10 – milionach egzemplarzy. W tej recenzji postaram się wyjaśnić skąd ten fenomen się pojawił, i czy zasłużenie.

Z czym właściwie mamy do czynienia ? To FPS połączony w bardzo ciekawy sposób z elementami gry MOBA, co przejawia się tym że mamy na starcie dwadzieścia jeden postaci( niedługo pojawi się kolejna i na pewno nie jest to ostatnia), bardzo różnorodnych trzeba dodać. Każda z nich ma odmienny zestaw umiejętności, historię, kwestie wypowiadane, skórki, i wiele innych aspektów. Przykładowo mamy samuraja z kataną, niezwykle mobilnego Genjiego, który ciska shurikenami, oraz dobija wrogów szybkim zamachem mieczem, o ile damy mu się podejść. Jest też jego brat Hanzo. On z kolei jest doskonałym łucznikiem ze strzałą rozpryskową, rażącą obszarowo wrogów, albo ze swoistym sonarem skanującym na małym obszarze obecność przeciwników, i ujawniającym ich pozycje. Przykłady można by przytaczać do wyczerpania zasobu postaci. Dość powiedzieć że każda z nich pełni w zamyśle twórców określoną rolę, na które składają się atak, obrona, wsparcie i bycie tankiem. Godne wzmianki jest też to że balans postaci jest w dużej mierze zachowany. Oczywiście wymaga on poprawek, ale już widać, że twórcy się nauczyli na swych poprzednich tytułach, oraz potrafią słuchać społeczności. Obie te rzeczy są pożądane jak najbardziej.

Co stanowi spory plus Overwatcha że nie jest on zwykłym deathmatchem, gdzie chodzi o to kto zabije jak najwięcej osób w jak najkrótszym czasie, ale jest ściśle nastawiony na współpracę. Często bez postaci wsparcia, czy też tanka osiągnięcie sukcesu jest niemożliwe. A co właściwie jest naszym celem ? Są cztery tryby gry, które są rozgrywane na 12 mapach, po trzy do każdego z nich. Są to eskorta( na początku mapy znajduje się ładunek, przy którym musi stać przynajmniej jedna osoba, aby posunąć go do przodu). Zadaniem przeciwników jest oczywiście nie dopuścić do tego aby ta „przesyłka” dotarła do celu. Dalej mamy do czynienia z obroną punktów, drużyna atakująca aby go przejąć musi przebywać na nim przez określony czas. Przedostatnim jest wpierw przejęcie danej lokacji, a potem utrzymanie go, gdzie co sekundę rosną nam wartości procentowe. 100% dla którejś ze stron to koniec rundy, których to mamy trzy. Ostatnią rzeczą, która może nam się przytrafić(mapy są losowane ze wspomnianej puli) to hybryda pierwszych dwóch wspomnianych( najpierw bronimy punktu, a jak nam się nie uda mamy krótką eskortę).

Rzeczą godną uwagi jest fakt, że wszystkie te mapy są oparte na klimacie i architekturze przypominających realne miejsca na mapie naszego świata. Dla przykładu mamy wybrzeżne, greckie polis, słynną drogę 66, czy tez sam Hollywood. To wszystko jest bogate w detale, szczegółowe i rzeczywiście łatwo uwierzyć, że właśnie walczymy na jednej z ulic Londynu. To oczywiście jest dużym plusem gry. Jeszcze do tego dochodzi fakt, że te miejsca są pełne różnych alternatywnych przejść, i często można zaatakować przeciwnika z tyłu, z boku, tam gdzie się tego nie spodziewa. Tylko naprawdę momentami jest jedyna słuszna droga przedostania się do celu.

Technicznie Overwatch jest zrobiony bardzo dobrze. Rzadko mamy do czynienia z sytuacją rozłączenia się z serwerem z przyczyn od twórców gry. Przy tym co się działo przy Diablo III na samym starcie, to spory krok naprzód. Dalej graficznie wszystko jest dopieszczone do wysokiego poziomu. Postacie mają bardzo estetyczne modele, bronie też nie są gorsze, efekty umiejętności, wybuchy wszystko jest bez problemu do odróżnienia i nie mamy problemów z identyfikacją, kto kim jest i czym strzela. Dźwiękowo jest wręcz rewelacyjnie. Każda mapa ma swoją unikalną ścieżkę dźwiękową, odgłosy broni, też są niepowtarzalne. W grze dodatkowo został zaimplementowany zaawansowany system „dystrybucji” odgłosów, aby ułatwić rozpoznanie kierunku z którego ktoś właśnie w nas ładuje magazynek, albo robi co innego.

Elementem obowiązkowym teraz w wielu grach opartych na rozgrywce sieciowej jest system progresu, który objawia się w grze dostawianiem doświadczenia za każdą potyczkę. Zdobycie pewnej ilości tegoż powoduje zwiększenie poziomu, co daje nam skrzynkę w której znajduje się cztery losowo generowane kosmetyczne przedmioty na daną postać ( kwestie, skórki, graffiti i inne takie). Mają one także różny stopień rzadkości od pospolitych, przez rzadkie, po epickie, czy ostatecznie legendarne. Te „łupy” jak zostało to nazwane przez autorów można też kupić za realne pieniądze. Można też to wszystko zdobyć za walutę obecną w grze. 

Blizzard zadbał też o tło całości. Mamy aż cztery póki co filmy animowane opowiadające głownie genezę albo relacje między postaciami, mamy komiksy krótkie dotyczące wielu z nich, oraz samą historię czym jest i co reprezentuje Overwatch. Każda z tych rzeczy jest dopieszczona do ostatniego szczegółu, i nie można tych postaci pomylić. Wszystkie mają pewne cele, powody dla którego dołączyły, bądź też odłączyły się od organizacji. Całość to tylko uwiarygadnia potyczki, zwłaszcza że te filmiki dzieją się na mapach, które są obecne w grze. 

Niedawno pojawiła się opcja grania „na poważnie” czyli kompetytywnie. Blizzard sam przyznał że ten typ rozgrywki, jest do połowy sierpnia testowy, gdzie próbują znaleźć optymalne rozwiązania dla graczy. Niestety ale ta próba wprowadzenia tzw. rankedów ma więcej wad niż zalet. Poczynając od najważniejszej rzeczy czyli oddzielnego segregowania tych co grają sami od drużyn, po naliczanie rang, kary za wychodzenie i ogólnie system ponownego dołączania, nagrody za ten sezon, rzut monetą, „sudden death”. Jak widzicie jest tego sporo i można by tego jeszcze dodać.

Podsumowując Overwatch ma naprawdę spory potencjał, aby wbić się klinem do sceny e-sportoweji dłużej tam pozostać (o ile da radę wrzucać do gry nową zawartość w akceptowalnych odcinkach czasowych), stać się też grą dla „niedzielnych graczy”. Musi jedynie zrobić dwie rzeczy. Przebudować system grania kompetetywnego, oraz cały czas dbać o balans i dodawać nowe postacie, skórki, mapy. Jak jedna chociaż z nich zawiedzie, niestety ale gra może o wiele szybciej upaść niż przykładowo Diablo.