Dziś wezmę się za film „Maria Łaski Pełna” z 2004
roku. Jest to dramat opowiadający o młodej dziewczynie, żyjącej w pogrążonej w
biedzie Kolumbii, która stara się jakoś zapewnić byt sobie i rodzinie. Pracuje
ona tnąc róże i robiąc z nich paczki. Oczywiście pensja z czegoś takiego nie
zachwyca, a potrzeby oraz wydatki są duże. Pewnego dnia trafia się możliwość
szybkiego zarobku, której trudno odmówić. Pojawia się okazja, aby zostać mułem
narkotykowym.
Zacznę od tego, że ogromną zaletą produkcji jest jej
autentyczność. Bardzo łatwo uwierzyć we wszystko, co się dzieje na ekranie, przykładem
są motywacje bohaterów. Dużą rolę w produkcji odgrywa dobór lokacji do
kręcenia. Obraz biedy i braku perspektyw w Kolumbii w porównaniu do bogactwa
Nowego Yorku pokazuje nam z jaką przepaścią mamy do czynienia. Świetne zdjęcia
oraz montaż, które sprawiają, że
przesiąkamy atmosferą panującą w tych miejscach. Podczas seansu odnosiłem
wrażenie, że oglądam dokument, a nie dramat.
Warto też podkreślić zasługi aktorów. Z racji młodego
wieku aktorki (Catalina Sandino Moreno) grającej główną bohaterkę nie możemy
mówić o jakimś szczególnym doświadczeniu, ale trzeba przyznać, że zaimponowała
mi swoją rolą. Kapitalnie odgrywa emocje, targające Marią, zwłaszcza przy
podejmowaniu ciężkich decyzji, czy też przy próbach walki o swoje. Nie można
zapomnieć o Guilied Lopez grającej swoistą mentorkę w tym całym narkotykowym
świecie, uczącą „zawodu”. Jest jeszcze kilka postaci wartych uwagi, jak Carla,
siostra nauczycielki, czy też przyjaciółka głównej bohaterki- Bianca i parę
innych. Nie znajdziemy tutaj gwiazd Hollywood żadnego formatu, ale jak widać
nie są one niezbędne, aby cieszyć się dobrym aktorstwem.
Wadą całego filmu, jak dla mnie, jest poczucie, że
jest po prostu za krótki. Mam wrażenie, iż jego tematyka jest ledwie liźnięta i
jest tam o wiele więcej do odkrycia, i pokazania nam, nieświadomym widzom.
Naprawdę chciałbym zobaczyć więcej z tego nielegalnego świata przemytu
narkotykowego, co niestety nie jest mi dane. Może to wina braków budżetowych,
może taki był zamysł artystyczny, aby tylko liznąć temat i zmusić świat do
reakcji, aby ten proceder zminimalizować albo wręcz ukrócić zupełnie. Tak czy
siak, ja nie mogę się pozbyć uczucia niedosytu po projekcji.
„Maria Łaski
Pełna” to na pewno godny obejrzenia film. Może nie zachwyca wieloma elementami
jak tradycyjne produkcje. Nie ma tutaj jakiegoś specjalnego efekciarstwa, ale
jest dramat młodego pokolenia, żyjącego w Kolumbii i bijący z każdej sceny
autentyzm. Właśnie to do mnie przemówiło, i myślę, że to chce zaoferować nam
reżyser.