poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Wesoły świat przemytu


Dziś wezmę się za film „Maria Łaski Pełna” z 2004 roku. Jest to dramat opowiadający o młodej dziewczynie, żyjącej w pogrążonej w biedzie Kolumbii, która stara się jakoś zapewnić byt sobie i rodzinie. Pracuje ona tnąc róże i robiąc z nich paczki. Oczywiście pensja z czegoś takiego nie zachwyca, a potrzeby oraz wydatki są duże. Pewnego dnia trafia się możliwość szybkiego zarobku, której trudno odmówić. Pojawia się okazja, aby zostać mułem narkotykowym.

Zacznę od tego, że ogromną zaletą produkcji jest jej autentyczność. Bardzo łatwo uwierzyć we wszystko, co się dzieje na ekranie, przykładem są motywacje bohaterów. Dużą rolę w produkcji odgrywa dobór lokacji do kręcenia. Obraz biedy i braku perspektyw w Kolumbii w porównaniu do bogactwa Nowego Yorku pokazuje nam z jaką przepaścią mamy do czynienia. Świetne zdjęcia oraz  montaż, które sprawiają, że przesiąkamy atmosferą panującą w tych miejscach. Podczas seansu odnosiłem wrażenie, że oglądam dokument, a nie dramat.

Warto też podkreślić zasługi aktorów. Z racji młodego wieku aktorki (Catalina Sandino Moreno) grającej główną bohaterkę nie możemy mówić o jakimś szczególnym doświadczeniu, ale trzeba przyznać, że zaimponowała mi swoją rolą. Kapitalnie odgrywa emocje, targające Marią, zwłaszcza przy podejmowaniu ciężkich decyzji, czy też przy próbach walki o swoje. Nie można zapomnieć o Guilied Lopez grającej swoistą mentorkę w tym całym narkotykowym świecie, uczącą „zawodu”. Jest jeszcze kilka postaci wartych uwagi, jak Carla, siostra nauczycielki, czy też przyjaciółka głównej bohaterki- Bianca i parę innych. Nie znajdziemy tutaj gwiazd Hollywood żadnego formatu, ale jak widać nie są one niezbędne, aby cieszyć się dobrym aktorstwem.

Wadą całego filmu, jak dla mnie, jest poczucie, że jest po prostu za krótki. Mam wrażenie, iż jego tematyka jest ledwie liźnięta i jest tam o wiele więcej do odkrycia, i pokazania nam, nieświadomym widzom. Naprawdę chciałbym zobaczyć więcej z tego nielegalnego świata przemytu narkotykowego, co niestety nie jest mi dane. Może to wina braków budżetowych, może taki był zamysł artystyczny, aby tylko liznąć temat i zmusić świat do reakcji, aby ten proceder zminimalizować albo wręcz ukrócić zupełnie. Tak czy siak, ja nie mogę się pozbyć uczucia niedosytu po projekcji.

„Maria Łaski Pełna” to na pewno godny obejrzenia film. Może nie zachwyca wieloma elementami jak tradycyjne produkcje. Nie ma tutaj jakiegoś specjalnego efekciarstwa, ale jest dramat młodego pokolenia, żyjącego w Kolumbii i bijący z każdej sceny autentyzm. Właśnie to do mnie przemówiło, i myślę, że to chce zaoferować nam reżyser.