sobota, 7 listopada 2015

Muchy,komary,parasyty,wężę,pijawy,jeże,mrówy ....

Wracam po bardzo długiej przerwie, a właściwie lekturze Imperium Czerni i Złota Adriana Tchaikovskiego.  I muszę przyznać jest to powieść którą strasznie ciężko mi ocenić jednoznacznie. Będzie to najtrudniejszy wyrok jaki wydam jeśli chodzi o tego bloga. Ma ona wiele wad, ale cholera mimo wszystko nie skazuje jej na straty i wieczne potępienie, bo jest sporo naprawdę mocno pozytywnych punktów w tej książce, wokół których nie można przejść obojętnie.

Zacznijmy jak stereotypowi przedstawiciele naszego narodu, czyli od tego co jest źle. Zasługuje na te wyróżnienie niesamowicie wręcz naganne tempo tej książki. Boże ile ja razy miałem już jej dość, i chciałem odłożyć w cholerę, ale coś mi mówiło, że jednak nie, że może warto ją dokończyć. Męczy jeszcze bardziej niż Iron Man (wyzwanie sportowe sprawdźcie sobie) momentami, rozwija się jeszcze wolniej niż ja czasami myślę, ale ma w sobie jedną rzecz która karze do niej wracać. Ale do tego przejdziemy zaraz.

Teraz to co jest przeciętnie. Styl się nie wybija, ale też nie razi. Ot tak sobie jest gdzieś obok i nie skupia na sobie uwagi. Wszystko jest zgrabnie opisane i jakoś tam leci do przodu. Zdarzają się naprawdę dobre dialogi, które się nadają na cytaty, ale to raczej rzadkość. Błędów nie ma, także ogólnie rzecz biorąc ten element na minimalny plusik, taki ledwo zauważalny(tyci, tyci)

Czas na ten element, który kazał przynajmniej mi czytać dalej. Krótko i konkretnie mówiąc jest to pomysł do którego się sprowadza cały tytuł i jest to krzyżówka owadów z ludźmi. Mamy tu osowców, mrókowców, żukowców, ciemców, modliszkowców, i można wymieniać tego naprawdę sporo. Naprawdę wyrazy uznania dla autora z kilku prostych przyczyn. Pierwsza rzecz, te rasy są naprawdę zróżnicowane, i co jeszcze ważniejsze mają cechy charakterystyczne, które kojarzymy z danym insektem(osy mają uderzenie żądłem, ale inne niż te które sobie teraz wyobraziliście, to uderzenie magią, żukowce są wytrzymałe, mrówkowce mają zjednoczony umysł, i tak dalej). To naprawdę wciąga poznawanie tych hybryd, ich cech,królestw i tak dalej. Jest to świetna wizja i stanowi, nie boję się użyć tego określenia, główny magnes do przekładania kolejnych kartek w książce.

Fabularnie jest naprawdę dobrze mamy tu wyraźnie zaznaczonych tych złych(choć oczywiście jest w tym wszystkim sporo szarości) w postaci osowców którzy tworzą wielkie imperium, mamy też tych niewinnych, niczego nie świadomych, podzielonych wszystkich pozostałych, którzy nie chcą uwierzyć że osy chcą im zabrać piaskownice i jeszcze zabawki do tego. I nie będą się nimi dzielić i budować razem zamki, tylko raczej rozkażą je budować. Dzieję się ogólnie naprawdę dużo, i nie można narzekać. Jest wiele wątków związanych z ruchem oporu, dyplomacją, i tak dalej, a także sporo relacji interpersonalnych i to wszystko się składa w sensowną całość. Szkoda tylko że te powiedzmy 2/3 powieści jest naprawdę ślamazarne, i po prostu ciężkie w przetrawieniu. Końcówka jest naprawdę dobra, i przeczytałem ją w ciągu jednego dnia praktycznie rzecz biorąc. Ona ratuje tą powieść bez wątpienia. Życzę wam dotrwania do niej bo warto.

Bohaterowie naprawdę dają radę. Nie są wybitni, wpadają w sztampę, ale nie można powiedzieć że są do końca przewidywalni. Potrafią nas zaskoczyć i to niejeden raz. Trudno wyłonić mi jakiegoś lidera, którego losy śledziłem z wypiekami, jak to zwykle robię gdy nie ma wyraźnego protagonisty, ale jakoś szczególnie mi to nie przeszkadzało. Bohaterów których wyraźnie bym pomijał,  też nie zauważyłem więc ogólnie uznajmy że ten aspekt powieści trzyma poziom.

Podsumowując naprawdę ciężko mi wydać ostateczny wyrok. Wcale się nie zdziwię jak startując z tym tytułem odłożycie go z powrotem na półkę uznając że to jednak nie to, ale nie chciałbym żeby to tak wyszło, gdyż ta książka naprawdę zasługuje na więcej. To jest już zakończony cykl dziewięciu powieści. Czy sięgnę po drugą ? Jeśli potraktować tą część, jako naprawdę długie wprowadzenie do całej reszty, i teraz sytuacja będzie się tylko rozwijać, to te kolejne epizody mogą być naprawdę na wysokim poziomie, i mam taką nadzieję że rzeczywiście tak jest. Bo jeśli mam znowu psioczyć przez ponad trzysta stron, i się męczyć, to kredyt zaufania starci na ważności. Może po raz pierwszy udam się do jakiejś biblioteki, i spróbuje do tego tytułu podejść w ten sposób, nie wydając na niego pieniędzy. Tymczasem dobrze tu wrócić. Mam nadzieję że kolejne recenzję pojawią się jednak częściej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz