niedziela, 19 lipca 2015

Szukajcie a znajdziecie, tylko ciekawe co, i czy to było to czego chcecie

Dziś po raz kolejny recenzja woluminu, który miałem niewątpliwą przyjemność przeczytać. Tym razem jest to Maggie Stiefvater "Król Kruków". Od razu na wstępie trzeba zaznaczyć że jest to książka napisana dla młodzieży. Jest pod nią styl,  i całokształt koncepcji i jako taką należy ją traktować. I trzeba przyznać że w swej kategorii jest naprawdę znakomita. Wciąga, nie męczy zbytnio, i potrafi zarwać sobą kilka nocy. Ja osobiście nie oczekiwałem od niej wiele więcej, i w związku z tym się na niej nie zawiodłem, ale przejdźmy do omówienia poszczególnych elementów tej pozycji zaczynając od najważniejszego czyli fabuły.

Pierwsze, i najważniejsze pytanie, czy zaskakuje ? Na pewno ma swoje momenty. Przede wszystkim tempo książki to majstersztyk. Nie pędzi na złamanie karku, ale tez nie robi z akcji zbytniej sielanki. Wiadomo od początku co może być rozwiązaniem utworu, bo bohaterowie są oddani szukaniu czegoś od początku jej trwania, ale kilka zwrotów akcji sprawia że rozwiązanie wcale jest dalekie od oczywistego happy endu, i to autorce zaliczam na plus.

Teraz bohaterowie. Tu mam mały dylemat bo ich dialogi są często dość nietuzinkowe, i potrafią zainteresować, i przykuć uwagę na dłużej, to z kolei opisy, i ich działania są w gruncie rzeczy przewidywalne poza kilkoma wyjątkami. Zwłaszcza jeden bohater tutaj się wybija na gronie pozostałych jako chyba najlepiej napisana postać - Adam.  Dla mnie to on robił większe wrażenie jak protagonista. Pozostali też mają chwilę chwały, ale rzadziej, i jakoś mniej spektakularnie to wygląda jak w jego przypadku. Generalnie jednak dam autorce małego plusa z kredytem zaufania na przyszłe tomy.

Świat przedstawiony to naprawdę nic oryginalnego bo jest to nasza współczesność ze wszystkimi jej dobrobytami w postaci Internetu, elektryczności, i czego tam sobie jeszcze nie dodacie. Nie ma tutaj nic z przeszłości ani przeszłości, jest tylko odrobina magii, nie z tego świata, która jest jednym z głównych elementów napędzających fabułę. Można powiedzieć że to sztandarowe urban fantasy dla młodzieży. Autorka nie tworzy też żadnego szczególnego świata akcje osadzając po prostu w USA w jednym z miasteczek. Nie jest to może zbytnio ambitne podejście, ale chyba wole coś co znam, i ma sens niż wymysły, w których trudno doszukać się logiki vide recenzowany niedawno Mark Lawrence.

Teraz styl. I tutaj przyznam się otwarcie - Maggie Stiefvater kocham Cię za ten styl. Bym autorkę wycałował za to w jaki sposób jest napisany ta książka. Jest to sposób który sugeruję  perspektywę takiej długiej, i skomplikowanej opowieści na bieżąco(coś w rodzaju takiej bajki na dobranoc improwizowanej na szybko), i autorka świetnie się w tym odnajduje, a także bawi. Mruga do nas wesoło wrzucając ironie, i żarciki przy opisach, razem z nami przeżywa też perypetie bohaterów bojąc się o ich losy. Coś naprawdę wspaniałego. Jest to bez wątpienia największa zaleta tej powieści. Chcę więcej Maggie Stiefvater po tym czego doświadczyłem. Czuję że po prostu styl nadrobi z nawiązką wszystkie ewentualnie miałkości fabularne.

Podsumowując stylem autorka ma u mnie wiernego fana. Jest on po prostu niepowtarzalny, i aż chce się więcej. Czytałem to z nieukrywaną przyjemnością. Kolejna książka ufundowana sobie kompletnie w ciemno na którą nie żałuję przeznaczonych środków.  Nie jest ona ambitna w pozostałych aspektach literalnych, ale kto by się tym przejmował, jak ma tak świetnie opowiedzianą historię.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz