niedziela, 16 sierpnia 2015

Kradnąc z własnej wyobraźni okradamy się z samego siebie

Dziś recenzja drugiego tomu cyklu Kruków od Maggie Stiefvater. Tym razem książka trzeba powiedzieć ewoluuje, i jest widoczny wyraźny postęp w wielu aspektach powieści. Wiele elementów zostało tu poprawionych, a to co było dobre w poprzedniej części w dużej mierze udało się zachować tutaj.

Akcja powieści dzieję się świeżo po wydarzeniach z pierwszej odsłony. Protagoniści są Ci sami z mniejszymi lub większymi zmianami, podobnie jak miejsce akcji, tylko czas trochę się posunął do przodu.  Bardzo to pomaga we wsiąknięciu w książkę ponownie, i bez zbędnych wstępów poznawanie dalszych losów, które trzeba przyznać wciągają jeszcze lepiej niż poprzednio. Motyw główny fabuły zostaje zarysowany dość szybko trzeba przyznać, i autorka trzyma się go do samego końca. Potrafi on utrzymać czytelnika zainteresowanym więc w zupełności spełnia swą role. Cała seria zarysowanych wątków pobocznych też się trzyma kupy, i rozwija w bardzo dobrych kierunkach, bez jakiś większych zgrzytów czy nielogiczności. Ogólnie całość fabularna książki rysuję się lepiej niż poprzednia część. Tutaj autorka plusuje i oby się trzymała tej drogi dalej, gdyż cykl na tym tomie się nie kończy.

U bohaterów wiele się zmienia w kwestii ich psychiki w stosunku do Króla Kruków. Nie pozostają oni obojętni na poprzednie wydarzenia, i ich relacje w wielu przypadkach się zmieniają. Przyjaźń zostaje zacieśniona lub poddana ciężkiej próbie, podobnie z romansami. Ogólnie dojrzewają oni psychicznie, i to widać w wielu ich wypowiedziach. Pomimo tych zmian trzon ich osobowości zostaje ten sam, nie można ich pomylić w dalszym ciągu. Dzięki temu rozwojowi stają się oni zdecydowanie ciekawsi, co może zaowocować dla powieści tylko i wyłącznie zwiększeniem jej poziomu atrakcyjności.

Gorzej sprawa się ma z postaciami wprowadzonymi do tego tomu. Jest pewnien osobnik, którego  potencjał praktycznie nieograniczony ze względu na jego charakter, i mam wrażenie że autorka sobie z nim nie poradziła i ostatecznie wyszło z tego za mało niż bym oczekiwał. Z kolei inna persona obecna w historii, znana z wcześniejszej odsłony, tutaj dostaje wręcz skrzydeł. Można powiedzieć że balans jest zachowany, ale jednak posmak rozczarowania zostaje.

Stylowo się lekko zmieniło. Już nie jest tak bezwzględnie skierowane w stronę młodzieży, ale też daleko jej do powieści kierowanej typowo dla dorosłych. Wszystko w tej książce dojrzewa i to widać, i styl nie mógł pozostać obojętny. Ale uspokoję was autorka dalej sobie świetnie radzi, i czyta się to dalej niezwykle przyjemnie, i rozkoszuje lekturą. Daleko mi do stwierdzeń że cokolwiek tu przeszkadza. Co prawda może nie zachwyca to w równym stopniu jak poprzednim razem, ale może to kwestia przyzwyczajenia do pewnego poziomu. Na pewno on nie spada, i zostaje utrzymany, co jest pocieszające, gdyż jest on niewątpliwie mocną zaletą autorki.

Podsumowując jest to część która jest rozwinięta w stosunku do poprzedniej w każdym możliwym aspekcie powieści i to czuć wyraźnie. Co prawda zwłaszcza w kwestii tej postaci mogłoby być lepiej, ale naprawdę mimo wszystko warto to przeczytać, jeśli sięgnęliście po tom pierwszy. Na pewno się nie rozczarujecie. Teraz pozostaje mi tylko czekać co Maggie pokaże nam w trzeciej odsłonie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz