poniedziałek, 11 maja 2015

A rzeka Śmierci płynie dalej, recenzja tomu Drugiego trylogii o Abhorsenach

Niedawno skończyłem czytać drugi tom wspomnianej trylogii zachęcony pierwszym. Ogólne wrażenie pozytywne aczkolwiek znajdzie się kilka elementów, do których można się przyczepić. Powiem więcej nie tylko można się przyczepić, ale trzeba.

W drugim tomie historia wyraźnie się rozwija. Zagrożenie z pierwszego woluminu, w pewien sposób dalej wisi nad głównymi bohaterami, którzy dojrzewają, i nie są podrostkami. Mają swoje obowiązki, pewne "moce", i odpowiedzialność za sporą ilość istnień. Pojawia się wiele nowych postaci, którzy są młodszą wersją tego co znamy z Sabriel (przynajmniej niektórzy). Mają oni apogea uczucia niemocy, rozterki emocjonalne co jest związane z procesem dojrzewania. Przez to stają się oni bardziej autentyczni.

Jednak autor chyba polubił swoje archetypy i tutaj za to ma minusa. Przydałoby się trochę nowości pod tym względem, przyznam że liczyłem na więcej. Mimo wszystko chce się dalej poznawać ich losy, nie porzucamy ich na pastwę samych siebie.

Fabuła ogólnie jest bardziej skomplikowana, rozwinięta, dalej kręci się wokół konfliktu nekromantów, ale jest tego wszystkiego więcej, wydaje się jako całokształt bardziej dojrzałe. Poznajemy także masę nowych miejsc, świat staje się ciekawszy, pełniejszy. Wszystko to składa się na ogólnie pozytywny obraz książki aż do pewnego momentu, któremu zdecydowałem się poświęcić cały paragraf recenzji, z powodu emocji jakie u mnie wywołał. Co równie ważne wszystkie wątki z pierwszego tomu mają swoje konsekwencje w drugim i są one zaznaczone.

Ta chwila to zakończenie. Jest zbyt oczywistym otwarciem furtki do kolejnego tomu. Nic się nie kończy, żaden wątek zapoczątkowany nie znajduje swego rozwiązania. Dawno nie byłem tak rozczarowany. Poczułem jakby autor bezczelnie zagrał na uczuciach czytelnika, zmuszając go nie zachęcając do sięgnięcia po trzeci tom. Bardzo kontrowersyjny zabieg, który mnie osobiście w tym momencie zniechęcił. Ale z obowiązków recenzenta i jednak ciekawości czytelniczej już dziś zacząłem jego lekturę.

Trzeba też wspomnieć, że styl ani na jotę się nie zmienił. On właściwie nadrabia wiele wad, których możemy uświadczyć podczas czytania. Myślę,  że dla samej uczty czytania słów Nixa, sięgnę po trzeci i ostatni już tom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz