piątek, 8 maja 2015

Richard Nixon u sterów USA dłużej niż obowiązuje norma.

Jako że obietnica obietnicą, dziś pierwsza rzecz na poważnie, a mianowicie recenzja dzieła legendy komiksu pana Alana Moora Watchmen - Strażnicy. Jest to twór powieści graficznej dość obszerny opowiadający historię alternatywnej rzeczywistości w której nie dochodzi do afery Watergate, nie ma impeachment-u, wojna w Wietnamie kończy się o wiele szybciej.To jest zarys klimatu panującego u Pana Brytyjczyka. 

Przechodząc do meritum na początek to co najważniejsze w komiksie czyli scenariusz. Jest on przede wszystkim wiarygodny, i mówiąc kolokwialnie trzyma się kupy. Wizja Nowego Jorku jak najbardziej przekonuje, i życie w ciągłym napięciu zagrożeniem nuklearnym, z powodu zimnej wojny, jest aż namacalne. W tym świecie pojawia się grupa osób, działająca z własnych indywidualnych pobudek, znana jako Watchmen. Jest to zbieranina indywiduów, którzy postanowili działać przeciw rosnącej przestępczości, pomagać przy wypadkach, katastrofach itp. Działają oni samodzielnie albo w mniejszych grupkach, ustalając swoje działania na cyklicznych spotkaniach. Reakcje na ich pomoc są skrajnie różne. Niektórzy też łączą swoją działalność z rządem, i ponoszą tego konsekwencje. Stają się rozpoznawalni, mają swoje ksywy, bądź też są one im nadane.

Postacie nakreślone przez Pana Alana przekonują, i są niesamowicie różnorodne. Prym wiedzie tu Rorshach, który jest najbardziej rozpoznawalnym bohaterem z komiksu, ale pozostałe persony  są niewiele gorsze. Nie ma tu miejsca na bylejakość czy też schematy,  każda z nich ma wyraźnie zaznaczone motywy, światopogląd, swoją historię. Są to ludzie  dojrzali, ukształtowani przez tą atomową grozę i bardzo konsekwentni w swych działaniach. Autor ma naprawdę słowa uznania ode mnie za ich siłę.

Kolejnym ważnym punktem jest tak zwana kreska, czyli styl rysowania. Jest ona surowa prosta co oddaje klimat powieści i nie przeszkadza w odbiorze. Rysy są wyraźnie zarysowane wokół postaci, co skupia na nich uwagę czytelnika. Od razu wiadomo wokół czego toczy się fabuła utworu. Kolory nie są jaskrawe, przypominają pastele, co ja obieram jako zaznaczenie wyraźne że wiele sytuacji przedstawionych w utworze jest niejednoznacznych moralnie, i to od czytelnika zależy kogo pogląd obierze sobie za słuszny.

Na razie tylko chwalę Watchmenów, a co mi przeszkadza ? Pomiędzy rozdziałami są wstawki służące myślę za wstęp do kolejnego albo przedłużeniem poprzedniego rozdziału. I tutaj słowo myślę jest kluczowe, czasem nie wiadomo dlaczego ta konkretna wstawka się tu znalazła, i czemu ona służy. Można odebrać wrażenie że są to "sztuczne przedłużacze" właściwej treści utworu i można by było bez nich spokojnie się obejść.  Wydaje się również że niektórym postaciom, które mają potencjał poświęcono o wiele mniej miejsca niż im się należało. Jest kilka bohaterów o których chciałbym się dowiedzieć więcej a autor mi to skutecznie uniemożliwił . Rozplanowanie paneli komiksowych na stronie, w kilku wypadkach też mogłoby być lepsze.

Podsumowując Watchmen zasługuje na miano historii kultowej. Jest to świetnie poprowadzona i zarysowana historia, rysunki tylko zachęcają do dalszej lektury. Ma niewiele wad, które tak bardzo nie niwelują przyjemności czytania.

Zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz