poniedziałek, 18 maja 2015

Kooperacja na mocy paktu, mocy płynącej z kontaktu.

Ten wstęp dla wielu będzie mówił wiele, a dla innych będzie mówił tyle co nic. Dzisiejsza notka będzie o jednym z najważniejszych, myślę wręcz kultowych obecnie zespołów(choć to określenie jest używane w stosunku do wszystkiego ostatnio, ale tutaj się jak najbardziej nadaje) muzyki rap Paktofonika. Jest to trio złożone z trzech raperów (Rahima, Focusa. Magika), którzy zdobyli wyobraźnie mas wydając, wtedy jeszcze jedną płytę, która  w moment okazała się kamieniem milowym w polskiej twórczości tego typu.

Co w niej takiego niezwykłego ? Przede wszystkim było to pokazanie, że w naszym języku też da się tworzyć taką muzykę, i że będzie ona na poziomie. Był co prawda Kaliber 44, który też przecierał ścieżki przyszłym twórcom, ale był on cięższy, bardziej wymagający. W Paktofonice ten przekaz był dla każdego, był prostszy, a przy tym mocny, trafny i bardzo autentyczny. W pewnym momencie wielu się z tymi tekstami identyfikowało, rymowało do siebie, śpiewało na przerwach, albo w pracy zależnie od wieku.

Można wyraźnie rozróżnić chłopaków i to też była ich zaleta. Bardzo różne zwrotki składające się jednak w sensowną całość. Magik był najbardziej liryczny, filozoficzny, można powiedzieć wręcz momentami metafizyczny. Rahim z kolei przyziemny, optymista, skromny. Focus to przede wszystkim technik, skupiał się nie tyle na konkretnym przekazie, co na słowach i rymach, co jednak nie przeszkadzało mu tworzyć wyrafinowanych zwrotek.

Moja przygoda z Paktofoniką nie zaczęła się jak byli oni na szczycie, to jest w moim wieku gimnazjalnym (kojarzyłem jeden czy dwa utwory, bez większych zachwytów), a jak już byłem trochę bardziej dojrzały , a mianowicie w liceum. Wtedy to dostałem Kinematografię i Jej Archiwum od kolegi, abym sobie posłuchał. I wtedy mnie uderzyło że oto słucham takiej prawdziwej perełki. Już wtedy płyty te były słabo dostępne i czekałem, i czekałem.

Po wielu wielu latach pojawił się film Jesteś Bogiem. Wtedy już znałem większość tekstów praktycznie na pamięć i jak tylko pojawiał się utwór to razem z "ekranem" rymowałem, czym denerwowałem pewnie kolegów  przeszkadzając im w seansie, ale nie mogłem się powstrzymać. I dotarło do mnie że ten przekaz wcale się nie zestarzał. Dalej jest w tych tekstach, wystarczyło tych piosenek jeszcze raz posłuchać. A co najważniejsze przez te wszystkie lata, rymy dalej były w pamięci.

Ciężko się przyczepić czegokolwiek. Nie wszystkie piosenki na płycie są aż tak genialne i zapadające w pamięć, ale na pewno nie ma utworów słabych. Wszystkie są na wysokim poziomie i nie znalazły się na tych płytach przypadkiem. Część z nich weszła na pewno do kanonu polskiej muzyki rap. Nie da się myślę przejść obok nich obojętnie.

Każdy szanujący się współczesny raper musi twórczość Paktofoniki. Na pewno zmienili oblicze tej muzyki, jej odbioru przez masy nieodwracalnie. Niewiele jest takich artystów.

Odkąd od soboty mam w posiadaniu te dwie płyty o których mowa wiedziałem że ta notka musi powstać. Układałem ją długo, aby jak najlepiej oddać to czym dla mnie jest PFK. Mam nadzieję że choć częściowo mi się udało. Po późnym powrocie w niedzielę słuchałem Kinematografii bez przerwy i słucham dalej. Przerwą była tylko praca. Więcej słów nie trzeba.

Pozdrawiam. MC Kazik.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz